Czarny samochód zajechał na szkolny parking, wzbudzając przy tym ciekawość uczniów, którzy znajdowali się w pobliżu. Kto w nim siedział? No zgadnijcie. Wspominałam już, że nienawidzę gdy ludzie tak się gapią, i zaraz szepczą sobie głupoty do ucha. Powtarzając raz za razem jedno i to samo zdanie. Przyjechała nasza gwiazda. Rozejrzałam się uważnie po parkingu, na którym aż roiło się od ludzi - było ich jak mrówek w mrowisku. Szkoda tylko, że te gryzą, aż nie zabiją. Westchnęłam ciężko i opadłam na wygodne siedzenie samochodu. Chwilę później poczułam dłoń brata na swojej. Uśmiechnął się pocieszająco.
-Zawsze jest tak samo. - wzdycham. -Oni nigdy nie zrozumieją.
-To nie prawda. - rzucił pośpiesznie. -Po prostu musisz dać czas sobie i im. A przede wszystkim nie robić z siebie kogoś, kim nie jesteś.
Pokręciłam głową, przelatując wzrokiem po "świecie" za szybą samochodu.
-W takim razie kim powinnam być? - spytałam spoglądając na Austin'a, który tylko się uśmiechał.. Jakby to miało w czymś pomóc.
-Sobą. - mruknął.
-A teraz zmykaj, bo za - zerknął za zegarek na prawej ręce - piętnaście minut masz lekcję.
-Ciebie naprawdę to bawi... - zauważyłam przymrużając oczy w lisim uśmiechu, na co on się zaśmiał cicho. -Bycie moim bratem wcale nie jest takie łatwe... A przynajmniej nie powinno być.
-Jeszcze nie jesteś aż tak nieznośna, żeby przestało mnie to bawić.
Jego ciemne oczy rozbłysły radością, a z ust nie znikał szeroki uśmiech. Ten facet naprawdę potrafi czerpać radość z mojego nieszczęścia, pomyślałam. Już chciałam odpowiedzieć, ale nagle usłyszałam stukanie w szybę. Obróciłam głowę, a tym "kimś" okazała się być uśmiechnięta Jessica, a za nią zauważyłam dwóch chłopaków: Steven'a i Ethan'a.
Tak się świetnie składa, że ten pierwszy to mój chłopak, i chyba nie jest w najlepszym humorze. Albo po prostu mi się tak wydaje, bo bez przerwy wgapia się w ekran telefonu - odcięty od tego świata. Ma na sobie czarne jeansy, szary T-shirt, a na nim czarną koszulę z rękawami podkasanymi do łokci.
-Wychodzisz, czy dalej będziesz się gapić na tą klamkę? - usłyszałam za plecami.
Austin czasami jako jedyny potrafi mnie rozśmieszyć i pocieszyć. Przymknęłam oczy i zacisnęłam usta w cienką linię, po czym rzuciłam mu wdzięczne spojrzenie i jednym ruchem ręki pociągnęłam za klamkę, tym samym wychodząc z samochodu starszego brata. Huk spowodował że Steven oderwał się od telefonu. Jessica momentalnie rzuciła mi się na szyję, a Ethan wydawał się bardziej zadowolony moim widokiem, niż mój chłopak.
-Cześć Jess. - przywitałam się, wymuszając uśmiech.
W jej oczach aż roiło się od entuzjazmu i pozytywnej energii... W moich oczach nie było tego już bardzo długo. Właśnie tak zachowują się ludzie w moim wieku? Osiemnaście lat. Wchodzisz w dorosły świat i starasz się zachowywać, jak ci wszyscy "dorośli", ale co jak ci nie wychodzi? No właśnie. Główny punkt gry. Ja zdecydowanie nie należę do osób, które są opanowane i rozsądne... Do tego mi daleko. Ale przecież nikt nie narzeka, więc jest się czym martwić? No może poza nauczycielami, którzy swoją drogą są niezwykle nieznośni.
Do rzeczywistości przywrócił mnie pocałunek na policzku, który skradł Steven.
-A to za co? - spytałam w półuśmiechu.
-Potraktuj to jako powitanie. - mruknął zarzucając ramię na moje barki.
Czasami potrafi być kochany, ale wciąż nie wiem, co on we mnie widzi.
Błagam, zabierzcie mnie stąd. Siedzenie na fizyce jest tak nudne i męczące, że aż szkoda gadać. To jedna z nielicznych lekcji, na których jedyne na co mam ochotę to sen. Przyglądam się naszej "kochanej" nauczycielce, która kroczy pewnie po dość dużej klasie i świdruje uczniów przenikliwym spojrzeniem. Jest to pani Fixt i ma około czterdzieści lat. Typ kobiety? Niewiadomy. Nigdy nie rozumiałam jak można nosić spódnice za kolano i sweterki szyte dla starszych kobiet w takim wieku. Ten strój zdecydowanie dodaje jej lat, a przecież powinien ja odmładzać, prawda?
Westchnęłam ciężko przelatując wzrokiem po klasie. Jessica udawała że słucha. Ethan wiewając układał się na podręczniku do fizyki, a Steven oczywiście siedział i wlepiał wzrok w ekran telefonu. Ciekawe czy widzi tam coś ciekawego, poza tymi grami w które ciągle gra.
-Jess. - szepnęłam cicho, a ona spojrzała na mnie pytająco. -Słyszałaś, że jakiś...
-Panno Carter! - usłyszałam donośny głos kobiety.
Cholera.
-Słucham, proszę pani. - odpowiadam grzecznie. -Coś nie tak?
-Proszę wstrzymać się z rozmowami do przerwy. Chyba że ma panna ochotę na karę po lekcjach. - gdyby jej wzrok mógł zabijać, już dawno byłabym trupem.
Wspominałam, że nienawidzę tej baby całym sercem? No właśnie.
-Oczywiście, pani Fixt.
-Wspaniale.
Odwróciła się na pięcie i ruszyła do tablicy.
-Słyszałam. - szepnęła Locker, po czym wsadziła nos w książki.. Że niby się uczy.
Autorka: Witam na nowym blogu z nowym opowiadaniem! Jak widać nie jest to opowiadanie związane z serialem "Violetta" przez co pewnie większość nawet tu nie zaglądnie, ale może jednak ;) A mianowicie, jest to historia wymyślona przeze mnie - polecam zaglądnięcie do zakładek - i opowiada o dziewczynie, która już poznaliście.
W tym "prologu" poznajecie tych bohaterów, którzy będą wiele znaczyli w tym opowiadaniu, a oprócz kochanej nauczycielki fizyki (przedmiot którego nie trawię) pojawi się jeszcze jeden ważny nauczyciel i kilka ważnych osób, ale to w swoim czasie. Prolog nudny, bo nic się nie dzieje, ale potem będzie lepiej, obiecuję :*
To chyba tyle.
Do następnego :*
Hope
Pierwszy raz czytam takie coś. W sensie, że opowiadanie nie związane z moimi idolami. Chociaż nie, Chrissy i Dylan to zdecydowanie coś, co kocham.
OdpowiedzUsuńOn jest taki przystojny omomo *-*
A Chrissy taka piękna hehe ^^
Nie no, prolog jest świetny i na prawdę cudownie piszesz. Nie mogę się doczekać rozdziału pierwszego.
Pozdrawiam x
Tysia kocha romans w stylu fantasty!♥
OdpowiedzUsuńJeszcze wrócę i się ode mnie nie odpędzisz ;*
Standardowe opowiadanie, nic wielkiego...jednym słowem gówno.
OdpowiedzUsuńMówisz tak gdy nie znasz historii... Początki nie zawsze powalają, kochana :*
UsuńHejka!
OdpowiedzUsuńDopiero teraz komentuję prolog XD
Jest cudowny skarbie :*
Ściskam mocno,
K.