Trzecia godzina w bibliotece nie przyniosła nic dobrego. Zaczynały mnie boleć oczy i plecy, od siedzenia na podłodze. Obok leżało jakieś dwadzieścia grubych, głupich książek, które tak naprawdę nic nowego nie wniosły do mojego życia. Każda opowiadała inną historię. Były te o elfach, o ich mocy, zdolnościach i wszystkim innym co oni tam umieją. A przynajmniej powinni umieć. Spotkałam też książki o magach białych, czyli tych "spokojniejszych" od czarnych. Bzdury, pomyślałam rzucając kolejna książkę na podłogę. Siedziałam w którymś z kilkunastu przedziałów tego pomieszczenia. Nie wiem, jak oni to robią że te pokoje są takie duże. No cóż, widać, ze to miejsce jest wprost przesiąknięte czarami. Nigdy nie miałam nawet tak dużego domu, jak sala treningowa, stołówka czy ta pieprzona biblioteka. Ogółem to wyglądała na przestarzałą. Brąz zdecydowanie nie dawał energii temu pomieszczeniu. Wcześniej wzdychając wstałam z podłogi i ruszyłam obejrzeć kilka innych przedziałów, zostawiając tamten syf za sobą. Nie chciałam wiedzieć, kto to potem posprząta. Nie moja sprawa. Na półkach widniały napisy takie jak przyroda, magia biała, elfy, elfy uzdrowiciele, charakterystyka, wygląd zewnętrzny... Gdzie, ja się pytam, gdzie do cholery jest przedział z magią czarną?! Był nawet przedział z wilkami, ale nie, po co z tymi wyrzutkami, którym jestem ja... Najbardziej chyba irytował mnie takt, że byłam tu całkowicie sama. Żywej duszy, żeby pomóc...
-Zgubiłaś się? - podskoczyłam ze strachu, słysząc ten głos za tobą.
-Dylan! - krzyknęłam, obracając się w jego stronę -Nie strasz mnie, do cholery... Jak tu wszedłeś?
Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na niego wymownie. Wciąż był cholernie przystojny, niebezpieczny i dumny. Zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo się zmienił... Choć nie twierdzę, że ta zmiana wyszła mu na złe.
-Przyznaj się, czego tu szukasz?
Milczałam.
Reakcja chłopaka była szybka. Gestem dłoni przyciągnął mnie do siebie, tak blisko jak to było możliwe i nachylił się do mojego ucha.
-Powiedz, czego szukasz, Lydia? - uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Na pewno nie ciebie, Dylan. - odparłam oblewając go tryumfalnym spojrzeniem i odsunęłam się od chłopaka, który tylko znacząco się roześmiał.
Lecz zaraz zrobił to ponownie, za pomocą magii przyciągnął mnie do siebie i spojrzał mi prosto w oczy. Moja twarz nie wyrażała nic. Chciałam być dla niego obojętna, pokazać, że jestem silna. Mimo tego, że wciąż w mojej głowie tliła się myśl, że wcale tak nie jest. Przecież byłam śmiertelnie osłabiona, przez to, że nic nie jadłam. Moje ciało z pewnością przypominało kościotrupa. Nie wiem, co bym zrobiła gdyby on mnie teraz objął. Uciekłabym? Odsunęłabym się? On patrzył mi w oczy, a ja odrywałam wzrok i znów powracałam. Bałam się. Cholernie się bałam, że coś w nich wyczyta. Strach, i obawę przed słabością, która była najmniej interesującym faktem.
-Daj rękę. - powiedział zerkając na moją dłoń -Pozwól mi coś zrobić. - poprosił.
Skinęłam głową, a gdy dotknęłam jego skóry, po mojej przeszedł przyjemny dreszcz. Trzymał ją delikatnie, jakby była z kruchego szkła.
-Jesteś strasznie zimna.
-To nic. - rzuciłam niechętnie.
Chłopak nie odpowiedział. Wyciągnął drugą dłoń ku regale, zamknął oczy i wypowiedział kilka słów, których za nic nie rozumiałam. Wspominałam, że przez ostatni tydzień unikałam wszelkich zajęć dydaktycznych? Są tego wyniki. Na początku nic się nie działo. Potem usłyszeliśmy huk, nie tak głośny, i regał zaczął się przesuwać. Wszystko wyglądało tak, jakby to były tylko ukryte drzwi. Zastanawiało mnie tylko po co je zrobili... Myślałam, że nikt nie ma tu nic do ukrycia. A tymczasem widzę tajemnicze drzwi prowadzące do drugiej części biblioteki - rozumiem, że tej dla specjalnie uzdolnionych i niebezpiecznych. Obróciłam głowę, by móc na niego spojrzeć. Uśmiechał się. Jego oczy powędrowały na moją twarz. Cwaniacki uśmiech nie schodził z jego ust, a moją rękę zaraz puścił.
-Nie mogłeś otworzyć ich bez trzymania mojej dłoni?
-Rzecz w tym - powiedział - że żeby je otworzyć, potrzeba dwóch osób. Jest to pewien haczyk, ale gwarantuje, że sam nikt ich nie otworzy. A już na pewno ktoś, kto nie jest jednym z nas.
-Dzień wyników. - przypomniałam sobie -Patrzyłeś na mnie jak na potwora. Jakby to była moja wina, że jesteśmy kim jesteśmy. Widziałam, Dylan, byłeś wściekły na mnie, nie na siebie. Rozumiałam fakt, że kierowała tobą złość, ale potem przestałeś się ze mną kontaktować...
-Nie rób tego. - przerwał mi, odwracając wzrok. -Wejdź do środka i znajdź to, czego szukałaś.
Pokręciłam bezradnie głową i ruszyłam ku drzwiom, podczas gdy on stał w miejscu i wbijał wzrok w podłogę. Zacisnął pięści i milczał. Kiedy wreszcie miałam przejść przez próg przestarzałego pomieszczenia usłyszałam jego głos.
-Lydia.
-Hm?
-Nie powiedziałaś mi. - spojrzał na mnie. -Wtedy kiedy spytałem co ci jest, nie odpowiedziałaś.
-Ta informacja nic nie zmieni.
-Skąd wiesz? - spytał. -Rose...
-Ona nic nie powie.
-Ni...
-Jest elfem, nie zmusisz jej. I mnie również. - dodałam cicho.
Obróciłam się i chciałam wejść do środka, ale on był bardziej uparty niż zwykle.
-Lydia... Poradzisz sobie?
-Tak - pokiwałam głową, przygryzając wargę - dam sobie radę.
-Nie mówię o książkach.
Chciałam się rozpłakać. Chciałam rzucić mu się w ramiona i pozwolić w nich trzymać, nim wzejdzie słońce na horyzoncie. Pozwolić mu być blisko, choć przez chwilę, poczuć to ciepło. Czułam się taka słaba... Nie wiem. Nie mam pojęcia jak to zrobił, ale mu się udało. Chciałam tego wszystkiego, wiedząc nawet, że wszystko zniknie, gdy tylko zejdzie słońce. Powróci ta szarość, która ciągnie się za mną od kilku tygodni. Nie wiem czy byłoby warto. To nie było ważne... Ale nie mogłam tak postąpić. Zbyt wiele by mnie kosztowało ponowna strata, bo on nie jest już tym samym człowiekiem, którego poznałam w stołówce.
-Poradzę sobie. - powiedziałam na tyle pewnie, by uwierzył, po czym weszłam wgłąb biblioteki. A po zamknięciu drzwi osunęłam się po nich, w złości rzucając książkami, do czego użyłam oczywiście magii.
-Rose!
-Lydia. Miło cię widzieć. - rzuciła wesoło dziewczyna, podchodząc do mnie z drugiej strony korytarza. Było już ciemno, jedynym światłem pozostały nam świece na ścianach. Szczerze, był to całkiem stary budynek. Ruda była w bardzo dobrym nastroju dzisiejszego dnia. Wręcz biła od niej ta wesoła aura, która oświetlała jej ciało. wspominałam, ze jako czarodziejka mogę widzieć aury innych? Tylko jeśli się na tym skupię, ale jednak, bardzo przydatna informacja.
-Powiedz, był u ciebie ten chłopak, który przyniósł mnie wtedy nieprzytomną? - spytałam, idąc z nią przez korytarz.
-Nie. - pokręciła głową -Nie przypominam sobie. Znaczy, było dziś wiele chłopaków na oddziale, ale chyba nie on. Dlaczego pytasz?
-Posłuchaj. Nie udzielaj mu żadnych informacji, na temat mojego zdrowia, jasne? To ważne. Nie chcę, żeby cokolwiek wiedział.
-Przyjaźnicie się?
-To skomplikowane. - ucięłam.
-W porządku, będę milczeć. - powiedziała -A, zapomniałabym. Szukał cię jakiś blondyn... Powiedz, jak ty ich znajdujesz? Każdy który o ciebie pyta, albo przynosi cię jak księżniczkę na rekach jest tak przystojny, że to powinno być zakazane.
-Uh - odchrząknęłam nerwowo -Jeśli chcesz to oddam ci jednego, albo dwóch.
-O zobacz, właśnie idzie! - krzyknęła radośnie, a ja miałam ochotę urwać jej struny głosowe.
Natychmiast złapałam ją za rękę i wyszeptałam zaklęcie znikania, dzięki czemu chłopak przeszedł spokojnie dalej, a ja zostałam niezauważona. Naprawdę, Dylan i nasze problemy to jedno, ale Arthur już przesadza. Ostatnio proponował mi spacer w świetle księżyca, a potem że będzie spał u mnie na podłodze, żeby mnie "ochronić" jakby się coś działo. No jasne, już to kurde widzę. Ja i on w jednym pokoju. Steven to już w ogóle się nie odzywa. Urwał kontakt i zajął się jakąś blondynką. no cóż, teraz jestem wolna.
-Dlaczego to zrobiłaś? - załkała żałośnie uzdrowicielka.
-Wybacz. Nie mam ochoty na rozmowę z nim.
-Dlaczego?
-To...
-...skomplikowane? - zaśmiała się -Wiesz, wygląda jakby całe twoje życie takie było.
Uśmiechnęłam się niewinnie.
-Lubię skomplikowane życia. - wyznała. -Są takie ciekawe i warte opowiedzenia. Mam pomysł. Napisz książkę!
Zastanawiałam się, czy face palm byłby dobrą odpowiedzią na pomysł.
-Yeah... Może nie w tym życiu.
-No weź, to jest wspaniały pomysł. A ten przystojniak, który cię do mnie przyniósł mógłby być twoim księciem na białym koniu. - rozmarzyła się.
-Chyba czarnym koniu, bez zbroi i szczęśliwego zakończenia. - palnęłam, zanim pomyślałam. -Ugh. Tego nie było.
-Nie ważne. Zaczęłaś coś jeść? Wiesz, że przy twoim stanie zdrowia powinnaś zacząć jeść i przede wszystkim nie unikać stołówki. - powiedziała, oblewając mnie karzącym spojrzeniem.
-Nie potrafię przebywać tam z tymi wszystkimi ludźmi.
-Rozumiem. W takim razie będę ci przynosić obiady. - oświadczyła.
-Naprawdę nie musisz.
-Ale chcę. - rzuciła. -A jak zostanę odludkiem, przestanę jeść i przefarbuję się na ciemny brąz to zacznę się podobać takim przystojniakom? - dodała cicho, przez co ja zaczęłam się śmiać.
-Spróbuj - mruknęłam -jeśli zadziała, ja zafarbuję się na blond.
-Może kiedyś...
-To bardzo stare pamiątki. - usłyszałam za plecami -Mają bardzo dużo do opowiedzenia. Niektóre z nich mają po kilkaset lat. Tak jak ten z Arią Clementain, tego roku będzie miał swoje równie trzysta lat. Namalował go słynny czarownik, uzdolniony malarz i wspaniały ojciec. Aria była najpotężniejszą czarodziejką, która stąpała po piaskach Galahiti. Była dumna i chciwa, ale bardzo ceniła sobie sprawiedliwość i naturę. Miała w sobie prawdziwą królową, mistrzynię czarnej magii, była kimś, kogo chciałabym znać. Wiesz, Lydio, legenda głosi, że pewnego dnia ktoś będzie w stanie jej dorównać... I wiesz co? Chciałabym znać człowieka, który posiądzie tyle wiedzy i magii, a dodatkowo będzie w stanie twardo stąpać po ziemi.
Perrie była elegancką kobietą i przede wszystkim bardzo dostojną. Ale czasami wydawało mi się, że jest mi bardzo bliska. Rozumiała tę samotność i pustkę, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo sama była skazana na siebie. Nie mogła ufać wielu osobom. Skupiała się na zasadach, na sobie i uczniach.
-Dlaczego mi to pani mówi? - spytałam zerkając na czarnowłosą.
-Patrzysz na te obrazy, jakbyś czegoś w nich szukała. Jakiegoś sensu, przeznaczenia i celu. Czy nie tymi rzeczami kierujemy się w życiu?
-Tak, ale..
-Nie ma "ale", Lydia. Gdzieś pod tą twoja oporną maską jest dziewczyna, która pragnie poznać te historie, przeżyć je tak jak oni je przeżywali - zerknęła na obraz -bo czujesz gdzieś w środku, że to dopiero początek.
Westchnęłam.
Nie odpowiedziałam.
-Czas na mnie. - rzekła kobieta -Obowiązki wzywają.
Czarnowłosa obróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie, kiedy ja patrzyłam na Arię podczas walki z jakimś innym czarnoksiężnikiem. Wydawała się bardzo waleczna i odważna. Miała na sobie czerwoną suknię po kostki, a jej dłoń wyciągnięta była ku mężczyźnie, który trzymał różdżkę...
-Lydia - obróciłam się, by spojrzeć na Pearl -Połóż dłoń na obrazie. Zamknij oczy i pozwól, by pokazano ci prawdziwą historię. - wypowiedziała, kryjąc się za cieniem.
-Dobranoc. - mruknęłam cicho.
Perrie odeszła.
No cześć :* Jak wam mija niedziela? Mi smutno, bo jutro poniedziałek i sprawdzian z matmy, którego nie chcę ;d Ale ogólnie dodaję rozdział, bo widzę jak bardzo wam się podoba ta historia. Naprawdę! Czytając wasze komentarze mam banana na twarzy ^^ Cieszę się, że tak wam się to podoba i zapewniam, że będzie się dużo działo przez następne rozdziały ;*Jeśli ktoś chce mieć jakiś, nawet minimalistyczny, spoiler, powinien zaglądnąć do Spisu Treści ;p Dodatkowo uprzedzam, że relacje Dylana i Lydii są... Skomplikowane. Na pewno nie będzie im łatwo do siebie dotrzeć. To będzie trudna relacja xdKończąc, pozdrawiam i całuję :*Hope
;*
OdpowiedzUsuń♥Brak słów♥ Będę komplementować twój talent całą wieczność.
UsuńPisałam Ci na GG że układam sobie pomysł na kom, i kompletnie zapomniałam o tym co chciałam napisać.... upsss :o Taaaa.... moja pamięć jest really krótka xdd
Ale żeby skomentować twoje rozdziały nigdy nie zapomnę, gdyż jestem uzależniona od tego cudeńkaaaa #FOREVER
Ty o tym bardzo dobrze wiesz.
Wiesz też że Kocham Dylana i Lydię - czekam na nich <3 wiem że sobie na nich poczekam :(
Oh, mam w planach rozpisać na ich temat <333 i to ostro xd
Pisałam Ci to już, ale jeszcze raz napiszę:
Życzę powodzenia z sprawdzianem!! Masz go zdać i koniec KROPKA .
Wróciła mi kropko-fobia...
Dobra, rozpisalam się nie na temat, czas na kolejne słoneczko
JA TU DOSTANĘ ZAWAŁU SERCA ♥♥♥♥
Cholera jasna, Dylan i Lydia, biblioteka, bliskość... Jprdl.
Dylan szepnął w ucho Lydi Awww.... To takie słodkie <33
Wgl oni są tacy sweet razem, i mroczni też ;*
Idealna para xD
Złapał ją za rękę... nie, no, ja naprawdę dostanę tego zawału :D
Kocham Dylana.
Czekam na ich związek <3333333
Wtedy to dopiero będą ode mnie komy xddd :)
To słodkie jak się o Lydię martwi, no po prostu ideał, c'nie?
On jest zajebisty ;pp
Nie rozumiem Lydi. Książkami się nie rzuca, bo one są fajne, co nie???
Taaa, są zajebiste Lexy ; p
Zaczęłam nową książkę z krótkimi opowiadaniami, są to takie świąteczne romansy. Jeden nawet dał mi pomysł na One Parta, może cos wyskrobię, nwm xDD
Oooo Lydia unika Arthura...
Nawet dobrze bo się próbuje do niej zbliżyć :o nie pozwolę na to!!
Arthur może wziac Rose
Oh właśnie! Fajnie by było, taki elfiasty związek <33
Aria Clementain, najlepsza czarodziejka czarnej magii, oooo....
Chyba się skapłam o co chodzi! Tak jak skapłam się gdzie znajdują się emotiki na GG
Kończę już mój baaaardzo długi kom
08. Moim zdaniem najlepsza, kochana xx
Czekam na następne rozdziały xdd
Buziaki ;***
Lexy xoxo
Moje ♡ Bosz jakie długie Xd
OdpowiedzUsuńPoczekasz sobie xD
Kochanie przybywam!
OdpowiedzUsuńPo długiej nieobecności, ale jestem!
Ten rozdział po prostu rozwala system :))
Uwielbiam Cię i Twój styl pisania :D
No i Twoją niezwykle wielką wyobraźnię! Życzę Ci, żebyś kiedyś wydała książkę :)) Kto wie, może i to nawet ja kupie pierwszy egzemplarz? :o
Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału -,- Dobrze wiesz.... Brak internetu i czasu. Ale mimo to mam nadzieje, że mi wybaczysz i nie skarzesz na 10 lat więzienia :3 Nie wytrzymałabym bez czytania Twoich perełek, a w więzieniu byłoby to odrobinkę trudne, nie zaprzeczysz prawda? :)
Ja. Nie. Mogę.
Steven... Wkurwiasz mnie. Tyle chyba wystarczy.
Dylan! Kocham Cię facet :D Zostań moim mężem :)) Czuję, że coś z tego będzie :))
Jesteś taki czarujący! (pomijając fakt, że jest czarodziejem XDD) Jesteś, nosz kurde! Brak mi na Ciebie słów gościu ^-^. KOCHAM CIĘ... Ale dobra bo gadam bez sensu xDD
Lydia. Masz ładne imię XDDDD Wiem dopiero teraz zwróciłam no to uwagę... *Mądra xd*. Na pewno nie ja mądra hah^^ XD. Skarbie zacznij się odżywiać niech Twoje życie będzie skomplikowane! (ale nie do przesady....) :))
Perrie to bardzo mądra czarodziejka.
Ten obraz i książki... Czuję, że to będzie coś wielkiego *o* A może Lyda dorówna tej Ari, czy jak ona się tam zwała i będzie równie mądra? :o Rozgryzałam Cię? xd No pewnie, że nie, jak zawsze pierdole XDDD
Dobra, bo już nie wiem co napisać i zacznę wymyślać XD
Rozdział wspaniały i wgl mega <3
Powodzenia jutro w szkole i dobrych ocen ^-^
Życzę weny :))
K.