23.02.2016

21. Breathe


-No odważ się, księżniczko! Strzel - zawołał Derek chyląc się lekko, stałam kilka metrów przed nim z łukiem w ręku i mocno naciągniętą cięciwą. Za moimi plecami Dylan i Jacob z założonymi rękoma kpili z kolegi, faktycznie polującego na śmierć. 
Uśmiechnęłam się chytrze, wyobrażając sobie śmiech chłopaków, kiedy elf naprawdę oberwie i będzie jęczał z bólu. Jest wojownikiem, szybko się goi, ale to nie znaczy, że nie będę mogła trochę się pośmiać z niego. 
-Myślisz, że będąc czarodziejką nie mam pojęcia o tym, jak celnie strzelić z łuku? - zakpiłam z uśmiechem. -Zdziwisz się, jak zaboli. 
-A skąd, ja w życiu nie przypuszczałem, że nie umiesz strzelać z łuku. Przecież jesteś wielką mroczną czarodziejką, używającą dłoni i głowy do zrobienia czegoś, powinnaś... - Nie dokończył, puściłam strzałę, chłopak mając przerażenie w oczach skulił się, jakby czekał aż ostrze przebije jest serce. W sekundzie wyciągnęłam dłoń i odpowiednim ruchem zyskałam panowanie nad strzałą. Zatrzymałam ją tuż przed klatką piersiową bruneta, któremu już chyba nie było do śmiechu. 
Prychnęłam dumnie i upuściłam broń na podłogę, akurat przed jego czarne sportowe buty. Zza pleców wołały mnie ciche, wolne oklaski, z przodu zaś pełne podziwu spojrzenie. 
-Cóż, z głazem na sercu przyznaję, że całkiem dobrze ci poszło, czarodziejko. 
Pokręciłam głową z niedowierzaniem. 
-Gdybym nie zatrzymała strzały, elfie, dostałbyś prosto w serce. Ciekawa jestem, kto wtedy by cię ratował, bo ja bym się śmiała - oznajmiłam i rzuciłam mu łuk, kiedy wystawił po niego rękę. 
Dylan zjawił się obok mnie.
-Teraz będziesz pamiętał, żeby z nią nie zadzierać, cwaniaku - parsknął czarodziej i pocałował mnie czule w policzek.  
-Kiedy nauczyłaś się strzelać z łuku, Lydia? - usłyszałam Jasona, szedł właśnie do ściany w której widniał każdy rodzaj broni, jaki tylko był dostępny na Galahiti - oczywiście wszystko było zamknięte za cholernie mocną szybą, nie było jak jej rozwalić. Nim odpowiedziałam wyciągnął stamtąd dłuuugi kij. Widziałam kiedyś, jak elfy ze sobą walczyły właśnie tą bronią. 
-Kiedyś. Dawno... Dziadek i wujek mnie uczyli sztuk walki no i łuku.
-A ojciec? 
-Już nie żył - wydukałam obojętnie, wbijając tępy wzrok w strzały, którymi zajmował się teraz Derek. 
-Przykro mi. 
-Nie trzeba, pogodziłam się ze śmiercią rodziców. Z resztą, teraz to nie ma znaczenia... Nawet jeśliby żyli, nie zobaczyłabym ich już nigdy więcej - powiedziałam starając się być obojętna, ale jednak zrobiło mi się przykro, kiedy pomyślałam o swoim bracie i ciotce. Podniosłam głowę. -Dlatego to ja współczuję wam.
-Nie ma o czym gadać. - Dylan potrafił zmieniać temat. 
-Właśnie, co powiesz na walkę sztyletami, Derek? - spytałam, elf uniósł brew ze zdziwienia. 
Zapytałam, bo w oczy rzuciły mi się dwa idealne, lśniące, długie - jak na sztylety - ostrza. Natychmiast stwierdziłam, że muszę ich użyć. Musiałam na nich poćwiczyć, trochę się po wyżywać. 
-Czy tobie życie nie miłe, księżniczko? 
-Czemu? Przecież nic mi nie zrobisz. Potrafię się bronić - zapewniłam z uśmiechem i chwyciłam ostrza w dłonie. Były perfekcyjne... W sumie, dlaczego nie mogłabym być wojowniczą czarodziejką? To fajnie brzmi. -No chodź, jakby co to się wyliżę - zaśmiałam się. 
-Może i tak... Ale nawet jeśli przeżyję teraz, Rose mnie zrówna z ziemią zaraz po wyjściu z tego miejsca. 
Derek podszedł i zatrzymał się naprzeciwko mnie. 
-Wyczaruję ci łóżko, nie przejmuj się stary - pocieszył go Jacob. 
-Zaczynaj księżniczko. 
Uśmiechnęłam się niczym lis i wypłynęłam w stronę elfa z ostrzem na przodzie. Uniknął i oddał cios, który obroniłam. Atakując, skacząc i unikając ciosów przypomniałam sobie, jak wyglądały lekcje z moim dziadkiem. Uczył mnie techniki, ale przede wszystkim opanowania i dyscypliny. Uczył każdego jednego ruchu dokładnie, idealnie. Dzięki temu teraz potrafię odeprzeć każdy ruch przeciwnika i oddać sobie z największą precyzją. Oczywiście byłoby łatwiej, gdyby w sali nie panował półmrok. Światło było tylko na środku, gdzie się biliśmy, reszta chowała się w półmroku, albo całkowitych ciemnościach. 
Nagle mój przeciwnik się zmienił. Zamiast Dereka ujrzałam Jacoba wywijającego tym swoim pieprzonym kijem we wszystkie strony. Wykorzystałam moment, kiedy jego broń stanęłam na podłodze, chwyciłam ją rękoma i zawirowałam w powietrzu nogami odpychając tym samym bruneta. Jednak on się nie poddawał, do czasu, aż nie pocięłam mu koszulki. 
Ostatnim z przeciwników okazał się ten, którego w życiu bym się nie spodziewała. Nie tutaj. Nie teraz. Wydawało mi się, że Sean wyłonił się z mroku niczym cień z dwoma identycznymi sztyletami jak moje. Pozwolił mi wykonać pierwszy ruch, ale odpłacił się dwa razy gorzej. Był szybszy niż Jacob i zdawało mi się, że trochę silniejszy. Władał ostrzami jak zabawkami dla małego dziecka. Raz był za mną. Raz przede mną. Powoli traciłam kontrolę, którą utrzymywałam na wodzy przez większość czasu. 
Jak on to robił?
Może i byłam dobra w tej grze, ale tylko trochę zdziwił mnie koniec tej walki. Skończyłam w całkowitym mroku, przyparta do ściany z głębokim nierównomiernym oddechem. Centymetry dzieliły sylwetkę moją i Seana. Czułam na skórze jego gorący oddech i te idealne perfumy. Co jak co, ale kochałam perfumy mężczyzn. Ale miałam szczerą nadzieję, że tylko żołądek podskoczył mi do gardła... Wspomniałam, że jedno z ostrzy właśnie było tuż mojej szyi? 
Zupełnie nie interesowało mnie, co sobie myślą chłopaki, ale to, co tu robi Sean i dlaczego przykłada mi sztylet do gardła. 
Dlaczego w jego oczach widziałam żywy płomień? 
Co zrobiłam nie tak w walce? 
-Oddychaj, Lydia - wymruczał ochrypłym głosem, odsuwając ostrze. -I uważaj... Jesteś silna i przebiegła, ale szybko dałaś się zdekoncentrować. Przypłaciłabyś za to życiem... Bycie dobrym nigdy nie wystarcza, trzeba być najlepszym, albo się umiera... Ty za bardzo wojujesz i takim sposobem szybko zginiesz.
-W takim razie zginę... - wyszeptałam, spojrzał mi w oczy. 
-To już nie moja sprawa.
Co za idiota!
-Lydia? - usłyszałam głos Dylana. 
Dlaczego wciąż na niego patrzę, skoro on już dawno odwrócił nienawistne spojrzenie? Może dlatego, że właśnie zdałam sobie sprawę z tego jaki z niego palant... I z tego, jaki jest przystojny. Szczerze wierzyłam, że wzdychają za nim wszystkie dziewczyny, tak jak za Blackiem. 
Odejdź od niego, głupia!
Wstrzymałam oddech, odwróciłam wzrok i wyminęłam szatyna w drodze do swojego chłopaka. Dylan objął mnie mocno, wiedząc, że nie jestem zachwycona z odniesionej porażki... Ale kto, do cholery, potrafi wygrać z tym facetem? Cóż, pewnie idealnie wyćwiczony elf, przygotowany tylko do walki. Szybko się domyśliłam, że ci czarodzieje, którzy chcą, pewnie ćwiczą sztuki walki i trenują tu każdego dnia. 
Sean wyszedł z cienia. Zmierzył mnie wzrokiem. 
-Jeszcze powalę cię na łopatki, łamago - powiedziałam, wysilając się na szeroki uśmiech, do Dereka. 
-Tylko na to czekam. 


Stałam na balkonie, wysoko nad ringiem - gdzie jeszcze kilka godzin przegrałam z Seanem. Nie wspomnę już, że gdyby nie on, wygrałabym. Tkwiłam tu już od godziny, może więcej. Miałam w głowie milion myśli, które chciałam pozbierać w jakąś logiczną całość, ale mi nie wychodziło. Rano lekcje z Laylą były nieco męczące, ale dałam radę, staję się coraz lepsza... Potem chłopaki, przegrana, ten moment z Seanem... Mimowolnie spojrzałam na to miejsce, przed oczami pojawiło mi się to wspomnienie. Co jest ze mną nie tak? Ahh... Mniej więcej dwie godziny temu dowiedziałam się od Rosalie, że wreszcie będę miała spokój z Arthurem, bo całował się w kącie z jakąś laską. Odetchnęłam z ulgą na tą wiadomość. 
-Pilnujesz barierki? - Wzdrygnęłam się, słysząc znany baryton. Obróciłam głowę, Jacob. 
-Można tak powiedzieć - mruknęłam. -Siadaj. Miejsca tu nie brakuje... 
Ashay rozsiadł się wygodnie i wysunął nogi za balkon jak ja.  Znów spojrzałam na to miejsce. 
-Sean cię dziś zaskoczył, co? 
-Skąd on się tam wziął? - spytałam nieco przejęta i zerknęłam na bruneta. 
Jacob pokręcił głową z dezaprobatą. 
-Hale lubi mieszać się z mrokiem, żyć w cieniu... Ale tylko czasami, kiedy ma gorszy nastrój. Normalnie jest spokojniejszy. Musiało go coś ugryźć.... Zaatakował cię i przyparł do ściany, a to już w jego stylu - zaśmiał się chłopak. 
-A Dylan...
-Chciałabyś widzieć jego wyraz twarzy - prychnął Ashay. No super... -Był zdziwiony, zazdrosny i lekko zdezorientowany jednocześnie. Kto wie, co wy tam robiliście w tych ciemnościach.
-Ej - szturchnęłam go łokciem - mi nie jest do śmiechu... A tak na marginesie, to powiedział mi tylko, że jak się tak będę dekoncentrować to zginę... I że jeśli tak się stanie, to już nie jego problem, tylko mój. 
Jacob chyba wyczuł moje przygnębienie bo objął mnie opiekuńczo ramieniem, jak brat, nie jak chłopak. Nic do niego nie czułam. Był tylko i wyłącznie przyjacielem, który potrafił wesprzeć. Jakimś cudem zawsze wiedział gdzie mnie szukać.
-Nie przejmuj się nim, Lydia. I tak jesteś za dobra... Dylan nigdy by tak nie powiedział, a już na pewno nie w ten sposób. 
A może problem tkwi w tym, że sama nie wiem, co o tym myślę?
-Tak wiem. 
-Słuchaj, jak na czarodziejkę, jesteś świetną wojowniczką... Jeśli chciałabyś ćwiczyć w wolnych chwilach mogłabyś poprosić Seana, Dereka albo Aidena - powiedział czarodziej z przekąsem. -Problem w tym, że nasze elfy zbyt często mają osobne treningi, a Sean ma taki sam układ godzin co ty. Dodatkowo, jak my wszyscy, nie chodzi na większość, bo woli pouczyć się z ksiąg. 
Pokręciłam głową z dezaprobatą. 
-Lydia, on jest najlepszy - zapewnił brunet. -Jak będziecie rozmawiać, zapytaj go skąd to wszystko wie i potrafi... Jestem pewien, że ta historia cię zaciekawi. 
-Wątpię żebym miała ochotę z nim rozmawiać. 
-A ja jestem przekonany, że to zrobisz.
-To przestań. Nie tędy droga, mądralo. - Westchnęłam i zaczęłam bawić się palcami u rąk. Były poranione, z resztą jak całe dłonie. Nie służy mi zabawa ostrzami, zwłaszcza z doświadczonymi zabójcami. 
Zastanawiał mnie fakt, kiedy i dlaczego Sean stał się tak "idealny" fizycznie, bo przecież psychicznie na pewno taki nie jest. Nie widzę go takim opanowanym, spokojnym, roześmianym... Więc kim był, jak byliśmy sami w lesie i uczył mnie iluzji? Kim był tamten człowiek, skoro ten zamienia się w potwora, który ma daleko to, czy zginę albo przeżyję. Ale najważniejsze chyba było to, co spowodowało tą dziwną przemianę... 
-Wiele was łączy, wiesz? - Uniosłam zdziwiona brew. -Oboje jesteście perfekcjonistami, upartymi zatraconymi w magii duszami, szukającymi szczęścia. Ty je znalazłaś, ale on tak naprawdę zawsze udaje śmiech, rzadko kiedy dobrze się bawi... Lydia, ten mit o mrocznych, pakt z diabłem i tak dalej... To prawda. Niektórzy są bardziej z nim związani, niektórzy mniej... 
-Ale cię wzięło na poezję - prychnęłam kpiąco, a w zamian dostałam z łokcia w żebra. Zabolało. -Ale tak na serio, co mu się stało? 
-Nie wiem dokładnie, znam tylko niektóre momenty tych przeżyć. Chyba nikomu wszystkiego nie opowiedział, Sean jest zamknięty w sobie i swoich tajemnicach... Są dla niego jak blizny na duszy. Blizn nigdy nie usuniesz. Nigdy nie znikną... 
-Mhmm...
Poczułam na sobie jego przenikliwy wzrok. Chce mi czytać w myślach czy jaka cholera? Oparłam ręce na metalowej barierce, a na nich podbródek. Wzięło mi się na myślenie... Chciałabym się dowiedzieć, co stało się Seanowi. Co kryje pod tą zbędną maską? Gorzej, jeśli to nie maska, tylko cały on. Wtedy będzie słabo, ale kto jak kto, ja to przeżyję. 
-Nawet o tym nie myśl! Nie dowiesz się. 
-Od kiedy ty do cholery, czytasz mi w myślach?! - oburzyłam się. -Nie dość, że poeta, to jeszcze w myśli mi zagląda. Nie wstyd ci, głupku? - Sama nie wiem dlaczego na koniec zaczęłam się śmiać. Ale on najwyraźniej podzielał mój nastrój, bo od razu do mnie dołączył. -A tak na serio, potrafisz czytać w myślach czy nie? 
-Słyszę pojedyncze słowa, które potem składam w całość - wyjaśnił grzecznie. 
Uwierzyłam. 
Kto jak kto, ale Jacob by mnie nie okłamał... Wcale nie jestem naiwna. 
-Ja też będę umiała czytać w myślach? 
-Zabrzmiałaś jak dziecko, ale okay. - Dostał kuksańca. -Tak. Wszyscy mroczni potrafią czytać w myślach, ale dopiero jak mają baaaardzo rozwinięty zmysł słuchu i potężną moc. 
-A biali? 
-Widzą uczucia i aury, my tylko aurę - powiedział uśmiechając się słodko. -U każdego są plusy i minusy. Elfy na przykład mają te swoje śmieszne uszy i dzięki nim nie muszą się uczyć całe tysiąclecia, żeby słyszeć coś z odległości kilku albo kilkunastu metrów... Jeszcze nie rozgryzłem, jak to dokładnie działa. Ale możesz być pewna, że Derek słyszał całą twoją wymianę zdań z Seanem. 
No to mnie nie pocieszył. Doskonale wiedziałam o tym ich niesamowitym słuchu, ale przecież o wszystkim zawsze pamiętać się nie da! A już na pewno wszystkiego ukrywać... Ale co ja właściwie miałabym ukrywać? Powiedział tylko, że ma mnie gdzieś, w delikatniejszy sposób. To mógłby usłyszeć każdy w tym pomieszczeniu...
-Ej, ale chwila... Co ty właściwie "poskładałeś" sobie z moich myśli? 
-Sean. Maską. Gorzej. Przeżyję... Między innymi to usłyszałem, reszta była tak cicha, że trudno było coś wyłapać. 
-Nie czytaj mi w myślach - wysyczałam złośliwie, chłopak zachichotał. -Masz kategoryczny zakaz. 
-Jasne, młoda. - Puścił mi oczko. Skrzywiłam się. 
-Nie mów tak do mnie. 

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Eghem...
      Wcale nie zapomniałam skomentować rozdziału! XDD

      Eh, w związku, że dodałaś nowy rozdział Małpa nie będzie się rozpisywać tu, a tam :)
      Powiem tylko, że Sean to idiota i tyle. A ja nadal jestem #TEAMDYLDIA <3

      Kocham,
      Kerry aka Kercia aka Paw aka Ludź aka MAŁPA

      Usuń
  2. Odpowiedzi

    1. Tak, wracam o później godzinie bo teraz znalazłam czas.
      Nie, nie wróciłam od razu po przeczytaniu bo jestem leniem.

      Dobry wieczór Cherry ♥
      Zawsze będę ciebie pamiętać jako Hope, jakby co ^^ :-"

      Co ja mogę powiedziec? Rozdział jest genialny ♥♥
      Serioo mi się bardzo podoba hihi ♡♡
      Hej, oddaj trochę talentu? Co ty na to? :-D

      Derek powinien wiedzieć, że z Lydią się nie igra, haha ^^
      Lydia jak na dziewczynę to jest niezła :-)
      Ta akcja z Seanem = brak słów.
      Między nimi było gorąco ^^ nie dziwię się że Dylan jest zadro xD

      Jacob czyta w myślach? Skąd ty bierzesz te świetne pomysły?
      Sean zachował się jak dupek, dosłownie ^^
      Ale coś musiało się stać i to spowodowało tą złość u Seana :/

      Ja już zmykam XD
      Napisz czasami na GG :-")
      Pozdrawiam ;* ♥
      Hayley xx ♡♡

      Usuń